czwartek, 25 czerwca 2015

Rozdział 7

6 komentarzy:
Pocałowała mnie raz w usta, ale ja nie odwzajemniłem pocałunku. Zobaczyłem wtedy ją. Wywaliłem Wiktorię z pokoju i poszedłem spać. Przepraszam.. - poleciała mu z oka łza.
- Nie wiem co mam myśleć... - miał takie piękne oczy... które były coraz bliżej moje twarzy...


- Remek... - wyszeptałam i poczułam jego ciepłą dłoń na moim policzku. Chwilę jeszcze patrzyłam mu w oczy, aż poczułam jego wargi na swoich. Odsunęłam się szybko wstając z podłogi.
- Co się stało Ania? - również podniósł się ocierając oczy.
- Nie mogę cię całować, przytulać... zdradziłeś mnie! Nawet jeśli to wina Wiktorii to na imprezie Wiktoria była ze mną i z Jaśkiem - przełknęłam głośno ślinę.
- To ten alkohol... Ania! - podniósł głos.
- Co z tego, że alkohol! Za każdym razem będziesz się tłumaczył, że to alkohol? Kolejny raz też będziesz się tym tłumaczył? - machnęłam rękami w geście irytacji.
- Ale czy ty kurwa nie rozumiesz, że nie będzie kolejnego razu?! - popchnął mnie na kanapę a ja z impetem uderzyłam o skórzane obicia.
- Zaufałam Ci, a ty straciłeś tą szansę. Wyjdź z mojego domu.. - szepnęłam hamując łzy. Widziałam w Remiku wściekłość, ale i nutę smutku i żalu. Zaśmiał się ironicznie i wyszedł z mojego domu. Szloch wydostał się z moich ust i cicho podciągnęłam nosem. Chwyciłam telefon i wybrałam numer Jasia. Po kilku sygnałach w końcu usłyszałam jego głos.
- Halo? - ryknął wyprany z jakichkolwiek emocji.
- Jaś? To ja.. mógłbyś - w tym momencie się rozłączył. Dzwoniłam i dzwoniłam, ale bez skutku. Jeśli on nie przyjdzie, to ja przyjdę do niego!

Ruszyłam energicznym krokiem podciągając nosem w kierunku jego domu. Droga nie trwała długo, ale zdążyło się rozpadać na tyle bym przemokła do suchej nitki. Widać dzisiejszy letni dzień, który zapowiadał się tak ciepło, zmienił humor i postanowił mi dopiec. Cóż za niespodzianką by było gdyby nie zawiał zimny wiatr. Podbiegłam pod drzwi domu chłopaka by uchronić się przed deszczem, ale i tak byłam przemoczona.. Następnym razem zabiorę coś, co bardziej pozwoli mi się schować przed ulewą.

Zapukałam do drzwi i po kilku sekundach znalazł się tam Janek. Po jego minie widziałam, że niechętnie mnie wpuści ze względu na deszcz.
- Więc czego ode mnie chcesz, że tu przyszłaś? - wymusił sztuczny uśmiech.
- Chcę wiedzieć dlaczego się wściekasz... - zadrżałam z zimna, a on najwidoczniej to zauważył.
- Poczekaj - pobiegł do góry i wrócił po chwili z bluzą jego siostry i ręcznikiem.
Wytarłam się ręcznikiem i owinęłam się bluzą.
- Więc? - powiedziałam oblizując nerwowo usta. Wzruszył ramionami i usiadł na kanapie. Westchnęłam głośno po czym stanęłam przed nim i nie pozwoliłam mu oglądać telewizora.
- Obiecuję, że jeśli nie wyjdziesz sprzed telewizora to sam cię wyniosę - starał się nie uśmiechnąć, ale mu się to nie udało.
- Jasiu.. powiedz czemu jesteś na mnie zły? - spytałam siadając na nim.
- Złaź grubasie - udawał, że się dusi, a ja zachichotałam mimo, że starałam się zachować powagę.
- Zejdę jak mi powiedz co cię gryzie - okręciłam się na nim w jego stronę.
- Na razie mnie nic nie gryzie tylko coś na mnie siedzi - zepchnął mnie, a ja wylądowałam na kolanach. Westchnęłam po czym wstałam. Zdjęłam bluzę i rzuciłam w jego stronę.
- Nie chcesz to nie. Wyjdę skoro ci przeszkadzam - chwyciłam za klamkę i pociągnęłam ją do siebie zatrzaskując drzwi. Na zewnątrz kropiło delikatnie, a ja szybkim ruchem udałam się do domu. Nie oglądałam się za siebie. Wiedziałam, że on i tak nie pójdzie.
- Ania! - możecie się domyśleć, że usłyszałam głos Janka...
- Czego chcesz - oschle powiedziałam. Nie zabrzmiało to nawet jak pytanie.
- Jestem zły dlatego, że Cię zranił... a ty go zapraszasz do siebie i może nawet wróciliście.. - powiedział na jednym tchu przeczesując ręką wilgotne włosy.
- Nie wróciliśmy. Chciałam z nim porozmawiać.. dlaczego mi to zrobił. Powiedział, że to przez Wiktorię.. uwierzyłam mu, ale nie wybaczę mu tego jasne? - Janek był wyższy ode mnie o głowę, a ja sięgałam mu do podbródka... to takie nie fair. - Zaraz.. czy ty jesteś zazdrosny? - potargałam jego włosy.
- Ja zazdrosny? Bardzo śmieszne... A nawet jeśli to co? - zamilkłam.
___________________________________________________
No to rozdział :)

Przepraszam, że tak długo, ale wyszło jak wyszło! :-(

Czytasz = komentujesz mordo!

środa, 20 maja 2015

Rozdział 6

8 komentarzy:
Chwyciłam telefon i wybrałam numer Remka. Po kilku sygnałach odebrał.
- Ania?! - krzyknął do słuchawki.
- Nie. Jack z Titanic. Możemy się spotkać? - zaproponowałam.
- Co? Czemu? - usłyszałam po krótkim namyśle chłopaka.
- Muszę z tobą porozmawiać.. - zacisnęłam powieki powstrzymując łzy.
- No ale o czym? - denerwował mnie tymi pytaniami.
- Po prostu przyjdź do mojego domu za 20 minut ok? - rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź.



Siedziałam na kanapie czekając na Remika. Patrzyłam na pusty telewizor i myślałam o tym co mu powiem.. Nie wiedziałam po co po niego dzwoniłam. Nie wiem co chcę mu powiedzieć.. Tyle myśli na raz.. W końcu ktoś zapukał. Zerwałam się na równe nogi i czym prędzej pobiegłam otworzyć. W drzwiach stał Jasiu..
- Ania.. - już chciał wejść, ale zastawiłam wejście swoim ciałem.
- Nie chcę teraz żebyś tu był - spojrzałam mu w oczy. Teraz zauważyłam, że ma bardzo ładne tęczówki.. Ale o czym ja teraz myślę?!
- Ale jak to? Przecież jesteśmy przyjaciółmi, możesz powiedzieć mi wszystko! - stanął jedną nogą w domu.
- Jasiek! Nie, nie teraz. Zostaw mnie samą. Proszę - za nim pojawił się szybko Remek.
- Cześć! - krzyknął jakby nigdy nic. Jaś obrócił się i zaraz poczerwieniał a knykcie u jego rąk stały się sine.
- Jego tu zaprosiłaś, a mnie nie chcesz wpuścisz? - wycedził przez zęby i rzucił mi groźne spojrzenie.
- To nie tak jak myślisz.. powiem Ci wszystko potem! - złapałam go za rękę.
- Nie mamy o czym rozmawiać. Wróciliście do siebie a ja głupi myślałem, że mamy szansę. Teraz nie ważne! - odszedł szybko. Ja stanęłam jak wryta słysząc jego słowa skierowanie do mnie w taki sposób...
- Mogę wejść? - w drzwiach pojawił się Remek.
- Tak, wchodź - otrząsnęłam się i wskazałam na salon.

Po chwili znalazłam się znów na kanapie a na przeciwko mnie on.
- O czym chciałaś rozmawiać? - spojrzał na mnie. Miał takie piękne spojrzenie...
- Ile razy to zrobiłeś.. - czułam jak łzy cisną mi się do oczu.
- Co zrobiłem? - załamywał mu się głos. Spojrzałam mu dzielnie w oczy i westchnęłam. Nie wiedziałam, że będzie mi tak ciężko o tym mówić..
- Na imprezie.. już zapomniałeś? - jedna łza spłynęła po policzka, ale szybko ją starłam.
- Płacz.. będzie Ci łatwiej... - powiedział jakby przez szloch.
- Nigdy nie będzie mi łatwiej rozumiesz? Ja Cię kochałam.. nie wiedziałam, że to co zrobiłeś nie było raz! Złamałeś mi serce.. Zależało mi na tobie, czemu mi to robiłeś? - odwróciłam wzrok i dałam się ponieść emocjom.
- Wiem, byłem głupi. Na imprezie.. Za dużo wypiłem, tyle ludzi na raz.. nikogo nie rozpoznawałem..traciłem powoli rachubę, a wtedy te dziewczyny zaczęły się w okół mnie kręcić. Jedna wyglądała podobnie jak ty.. również czerwona sukienka.. - tłumaczył ocierając twarz.
- A te pozostałe razy kiedy groziłeś Wiktorii? - teraz wrzała we mnie nienawiść.
- Słucham? JA groziłem WIKTORII? - podkreślał niektóre wyrazy.
- A może ja?! - podniosłam się z kanapy i odwróciłam do niego plecami.
- Ona Ci tak powiedziała?! Czyli już wiemy, że potrafi tylko kłamać! Jak myślisz, czemu Wiktoria zawsze wiedziała że Cię zdradzam?! Dlaczego mówi że to JA groziłem JEJ?! Dlaczego władowała mi się dwa razy do łóżka kiedy byłem pod wpływem alkoholu?! Tyle argumentów a ty wierzysz jej! - wykrzyczał. Obrócił mnie do siebie i staliśmy twarzą w twarz. Niemal czułam jego oddech na twarzy. Nie wiedziałam co powiedzieć..
- Czemu zawsze ten alkohol? Kiedy to było... - zmęczona wszystkim osunęłam się po ścianie i marnie spojrzałam na skarpetki nie do pary. Na sam ich widok uśmiechnęłam się.
- Na jej 17 urodzinach i na 18 Igora - oschle wytłumaczył.
- Czyli jednak TO robiliście.. - zapytałam przytrzymując głowę rękoma.
- Nie. Tylko się całowaliśmy.. - usiadł obok mnie.
- To dlaczego twierdzisz, że wpakowała Ci się do łóżka? - zdania nie łączyły się w prawdę.
- Hotel.. nie pamiętam już jaki. Alkohol.. położyłem się na łóżku. Już prawie spałem kiedy drzwi się rozchyliły. Nie umiałem na początku rozpoznać twarzy. Miała ten sam zapach co ty.. - przerwałam mu.
- dlatego zniknęła wtedy z pokoju... miała na sobie mój szlafrok? - spojrzałam na niego.
- Tak. Dlatego myślałem, że to ty.. Zaczęła mnie całować a ja głupi wdałem się w to... Nie otwierałem nawet oczu, a kiedy przestała i wsunęła się pod kołdrę ujrzałem ją. Wyskoczyłem wtedy z łóżka i powiedziałem, że masz się o tym nigdy nie dowiedzieć i natychmiast oddać Ci twój szlafrok. Drugi raz to przez Igora. Weszłyście do naszego pokoju i usłyszałem twój i Wiktorii głos. Ledwo słyszalny... Wtedy chyba wyszłaś, ale ona wparowała do mojego pokoju i znów to zrobiła. Pocałowała mnie raz w usta, ale ja nie odwzajemniłem pocałunku. Zobaczyłem wtedy ją. Wywaliłem Wiktorię z pokoju i poszedłem spać. Przepraszam.. - poleciała mu z oka łza.
- Nie wiem co mam myśleć... - miał takie piękne oczy... które były coraz bliżej moje twarzy...
________________________________
MAŁA AKTYWNOŚĆ = KRÓTKI ROZDZIAŁ. 
Błagam mordki komentujcie :c

Jak wam się podoba wytłumaczenie Remika? Co teraz zrobi Ania?.. Do przeczytania!

poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 5

5 komentarzy:
- Nie płacz. Jest zwykłym idiotą... Jeśli Cię nie docenia to znaczy, że nigdy na ciebie nie zasłużył. Ania, na prawdę. Remik jest debilem - przytulił mnie ciepło, a ja zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w prawdę jaką mówił.
- Był moim debilem.. ale już nie jest. Trzeba żyć dalej! - wrzasnęłam odrywając się od Jasia. Założyłam buty, chwyciłam chłopaka za rękę i wybiegłam z domu.

W oddali zobaczyłam Wiktorię i Igora, którzy trzymają się za ręce! Ucieszona pomachałam im. Wiedziałam, że od dawna coś między nimi jest..



Zauważyłam niepewność w Wiktorii, a Igor zaczął nerwowo oddychać. Spojrzeli na siebie porozumiewawczo, a ja spojrzałam na Jasia, który patrzył na nich z pedofilską miną.
- No nie bójcie się mordy! - krzyknął Jaś przywołując ręką "przyjaciół". Jasiu ruszył do Igora, a Wiktoria do mnie z uśmiechem.
- Czemu nie podeszliście razem? Kiedy mieliście zamiar mi powiedzieć? Jak długo to trwa? Mów wszystko! - zaczęłam obsypywać przyjaciółkę pytaniami na co ona tylko chichotała.
- Jaś sam ruszył do Igora, więc postanowiłam przyjść do ciebie, trwa to.. jeden dzień i właśnie szliśmy Wam wszystko powiedzieć - tłumaczyła dziewczyna z uśmiechem.
- Szczęścia Wam życzę - przytuliłam Wiktorię.. Jednak martwiłam się o nią. Igor należy do chłopców, którzy mają dziewczynę na jedną noc.. W tym momencie podszedł Jasiek z Igorem.
- My też chcemy Wam coś powiedzieć - entuzjastycznie klasnął w ręce Jasiek. Popatrzyłam na niego pytającym spojrzeniem. On tylko mrugnął. O co mu chodzi?
- My też jesteśmy razem! - złapał mnie za rękę chłopak. Zaczęłam się śmiać.
- Jak to? Od kiedy? - spytałam go z uśmiechem.
- Od.. teraz. Tak dla żartu - uśmiechnął się również.





Perspektywa Jasia.

Chciałbym czegoś więcej, bo Ania podoba mi się już od... w każdym razie dużo czasu minęło. Niestety wybrała Remika, ale może teraz mam jakieś szanse. Nie liczę na wiele bo to w końcu jej decyzja, ale chciałbym, żeby coś zaiskrzyło. Boję się o naszą przyjaźń...

Perspektywa Wiktorii

Jaś głęboko nad czymś myślał patrząc na Ankę. Po chwili przyszła mi myśl. No nie! On się zakochał w Ani! Będę musiała z nią poważnie porozmawiać. Ale.. co z ich przyjaźnią? Jeśli Jasiu zrobi pierwszy krok, a ona odmówi? Od zawsze wolałam Jasia dla Ani. Jest inteligenty, przystojny a do tego opiekuńczy i kochany. Nie to co Remik. Może i ma wygląd, popularność i.. to w sumie wszystko co ma do zaoferowania. Nigdy nie troszczył się o Anię. Nie raz przyłapałam go na zdradzie, ale nie pozwalał mi mówić. Jednak teraz przyszedł moment w którym wszystko jej powiem.
- To.. dla żartu szczęścia Wam życzę! Poza tym przepraszam Was, ale muszę zabrać Anią na poważną rozmowę - spojrzałam znacząco na Jasia, ale ten tylko otworzył szeroko oczy i puścił dłoń mojej przyjaciółki. Odeszłyśmy kawałek, na bezpieczną odległość gdzie nikt nas nie usłyszy. Chociaż o tej godzinie mało tu ludzi. Zwłaszcza w sobotę.
- Wiem, że Ci smutno z powodu Remka.. ale... jest coś co powinnaś wiedzieć... - przygryzłam wargę.
- O co chodzi?.. - posmutniała.
- On nie zdradził Cię raz. Przyłapałam go na wielu takich sytuacjach między innymi w klubach.. - przerwała mi:
- I nic mi nie powiedziałaś? Jak mogłaś? - do jej oczu nabrały się łzy.
- To nie tak! Powiedziałabym Ci gdyby nie fakt że mi groził.. Raz mnie uderzył, ale jest coś jeszcze! - szybko wytłumaczyłam.
- Co jeszcze?! - popłakała się. Przytuliłam ją ciepło.
- Jasiu chyba coś do ciebie czuje.. ale nic nie obstawiam - "odtuliła" się Ania ode mnie i bez słowa odeszła w stronę domu.
- Ania! - krzyknęłam za nią.
- Chcę zostać sama! - odkrzyknęła i schowała twarz w dłoniach.
- Co jej jest?! - podbiegł Jasiu do mnie.
- Powiedziałam jej, że Remik ją zdradzał, ale groził mi! Bałam się. Jasiu.. czy ty coś do niej czujesz? - zapytałam chłopaka.
- Ja.. nie wiem... - odpowiedział i przygryzł wargę.
- Biegnij za nią jeśli Ci zależy. Ona potrzebuje kogoś bliskiego - poklepałam go po ramieniu.
- A co z tobą? - zapytał.
- Ja nie jestem jej tak bliska jak ty - mrugnęłam do niego i wróciłam do Igora, który stał zmieszany pod drzewem paląc papierosa.
- Nie mówiłeś, że palisz - powiedziałam chłodno i skrzyżowałam ręce na piersi. Nigdy nie palił w naszym towarzystwie.
- Dla ciebie przestanę - cmoknął mnie w policzek i zgasił nogą papierosa.


Perspektywa Ani

Chwyciłam telefon i wybrałam numer Remka. Po kilku sygnałach odebrał.
- Ania?! - krzyknął do słuchawki.
- Nie. Jack z Titanic. Możemy się spotkać? - zaproponowałam.
- Co? Czemu? - usłyszałam po krótkim namyśle chłopaka.
- Muszę z tobą porozmawiać.. - zacisnęłam powieki powstrzymując łzy.
- No ale o czym? - denerwował mnie tymi pytaniami.
- Po prostu przyjdź do mojego domu za 20 minut ok? - rozłączyłam się nie czekając na odpowiedź.
___________________________________
No i mamy rozdział 5!

Gdzie Wasza aktywność hm? :c

Kolejny rozdział jutro JEŚLI BĘDZIECIE KOMENTOWAĆ. A jak nie to za 3 8)


sobota, 16 maja 2015

Rozdział 4

4 komentarze:
PERSPEKTYWA REMKA

Moją głowę zadręczało milion myśli. Wszystko przeze mnie i ten alkohol! Jeśli jej się coś stanie to się zabiję, ale najpierw zniszczę Jaśka, który spowodował wypadek! Chociaż to ja byłem jego powodem... Przetarłem twarz rękoma i wstałem. Skierowałem się do pokoju gdzie leżała Ania. To co ujrzałem było moim największym koszmarem...



Perspektywa Jasia

Zacząłem szturchać Anię, gdy cała się trzęsła i płakała. W końcu obudziła się i przetarła twarz.
- Ania, co ci się śniło? - zapytałem wprost kiedy zauważyłem, że dziewczyna cała się trzęsie. Spojrzała na mnie swoimi ciemnymi oczami i błagalnym tonem wymamrotała:
- Nie przyśpieszaj... - potem opadła ze zmęczenia na fotel. Śnił jej się wypadek? Nie naciskałem na nią dalej. Pozwoliłem jej odpocząć po wrażeniach z imprezy u Remika. Nim się obejrzałem znaleźliśmy się pod domem Ani.
- Hej Ania, jesteśmy pod twoim domem.. - szepnąłem do niej. Otworzyła delikatnie oczy. Wyszedłem z samochodu i po chwili znalazłem się przy drzwiach pasażera. Delikatnie otworzyłem je i podniosłem dziewczynę na rękach. Przeszliśmy przez jej mały ogródek, a ona wtulona we mnie nadal szlochała. "Zniszczę gnoja" powtarzałem sobie w myślach i dotrzymam słowa. Zapukałem nogą w drzwi i prędko znalazła się w nich mama Ani.
- Dobry wieczór - uśmiechnąłem się do niej sztucznie, gdyż nie było mi teraz do śmiechu.
- Witaj Jasiu! O jejku co jej jest?! - złapała Anie za rękę.
- Nic, załamana po wydarzeniach. Nie piła alkoholu, nic nie brała i nie paliła. - zapewniałem ją ze śmiechem.
- No a co dokładnie się stało? - zapytała po chwili i spojrzała z matczyną troską na mokrą od łez twarz dziewczyny.
- Wolę by Ania opowiedziała co się stało. Tak w ogóle to jest trochę zimną, a ja muszę jechać już do domu, więc przepraszam, ale muszę już iść. - oznajmiłem jej.
- Dorze rozumiem, ale czy mógłbyś ją zaprowadzić do jej pokoju? Męża nie ma a ja jej tak nie podniosę.. - otworzyła mi szerzej drzwi, a ja kiwnąłem głową i zaprowadziłem ją do pokoju. Ułożyłem delikatnie drobne ciało dziewczyny na łóżku i spojrzałem na jej twarz. Nadal spała...
- Dobranoc - szepnąłem. Zszedłem na korytarz i pożegnałem się z mamą Anki. Ruszyłem do auta i wróciłem do domu...


NASTĘPNEGO DNIA
Perspektywa Ani

Długie spanie, niefortunne zdarzenia i 40 nieodebranych połączeń... Leniwie wywlekłam się z łóżka i podeszłam do szafy. Spojrzałam przelotnie na zegar, który wskazywał 12.34. Wykrzywiłam twarz, bo nigdy tak długo nie śpię. Na szczęście ochłonęłam głębokim snem po wczorajszych wydarzeniach. Wybrałam ze sterty T-shirtów bluzkę Jasia, którą dał mi w prezencie z jego sklepu. Cieszyłam się z jego sukcesu na YouTube. Radził sobie przy kamerze, miał gadane a do tego był kreatywny i znał się na tym, a przy mnie nagrywał często jakieś nieopublikowane materiały, które były super śmieszne! Na samą myśl o nim uśmiechnęłam się i po wybraniu bluzki od Jasia i czarnych rurek poszłam się ubrać.

Po 20 minutach byłam gotowa i napisałam do Jasia. Wysłałam mu zdjęcie w jego koszulce na co on odpisał

"Dopiero wstałaś? No nie! Zaraz po ciebie przyjadę." 

Odłożyłam telefon i pobiegłam do kuchni coś zjeść. Uszykowałam sobie na szybko 2 wafle ryżowe. Przy zajadaniu śniadania rozmyślałam o Remku. Nadal go kochałam, ale bolało mnie gdy zobaczyłam jak obściskiwał się z tamtą lafiryndą. Czy ja jestem zazdrosna? Nie mogę - o takiego idiotę? Mojego idiotę.. Usłyszałam pukanie do drzwi. Zeskoczyłam z blatu kuchennego i pobiegłam do drzwi. Przez wizjer ujrzałam Jasia, który miał pedofilską minę. Cofnęłam się trochę, założyłam białe trampki i schowałam się za drzwiami. Wiedziałam, że jak nie otworzę to sam w końcu wejdzie. Tak też zrobił. Gdy zamknął drzwi, wyskoczyłam z ukrycia prosto na jego plecy i wystraszyłam go. Wrzasnął jak mała dziewczynka na co ja zaczęłam chichotać.
- ZŁAŹ GRUBY SZATANIE - wrzasnął ze śmiechem.
- Bardzo śmieszne! - posmutniałam. Przypomniał mi się Remek. Jasiek zauważając moją minę zauważył, że jestem smutna.
- Ej, mała, co jest? - zapytał obejmując mnie ramieniem.
- Jak on mógł? Nie rozumiem... myślałam, że mnie kocha.. - powiedziałam ocierając łzę, która wydostała się spod powiek.
- Nie płacz. Jest zwykłym idiotą... Jeśli Cię nie docenia to znaczy, że nigdy na ciebie nie zasłużył. Ania, na prawdę. Remik jest debilem - przytulił mnie ciepło, a ja zamknęłam oczy i wsłuchiwałam się w prawdę jaką mówił.
- Był moim debilem.. ale już nie jest. Trzeba żyć dalej! - wrzasnęłam odrywając się od Jasia. Założyłam buty, chwyciłam chłopaka za rękę i wybiegłam z domu.

W oddali zobaczyłam Wiktorię i Igora, którzy trzymają się za ręce! Ucieszona pomachałam im. Wiedziałam, że od dawna coś między nimi jest..



______________________________
Cześć!

WIELKI POWRÓT! To dlatego, że po prostu... lenistwo, remont, nauka. W końcu mam własny pokój, sprawny laptop i genialny internet! ♥

To jest mój jedyny oficjalny blog, więc KOMENTUJCIE! :D

Rozdziały co dwa dni jak już mówiłam. Przepraszam, że taki krótki :(

Do następnego!

środa, 29 kwietnia 2015

Rozdział 3

8 komentarzy:
- Gdzie Wiktoria? - spytała po chwili.
- Poznała jakiegoś chłopaka. Oboje byli na trzeźwo, więc nic nie powinno się wydarzyć - uśmiechnęła się do mnie. Zadzwonił nagle jej telefon. Spojrzałem kątem oka na wyświetlacz i ujrzałam "Remiek ♥" od razu się wkurzyłem i przyśpieszyłem. Przekroczyłem ograniczoną prędkość 60 km/h...



Naciskałem pedał gazu coraz mocniej, a silnik pracował coraz intensywniej. Poczułem rękę Ani, która złapała moją.
- Janek, zwolnij - zachowywała spokój, ale czułem jak trzęsą się jej dłonie. Przyśpieszyłem oddech i starałem się opanować, ale we mnie wrzało. Nienawidziłem go za to co jej zrobił. Znam ją od dziecka i wiem, że na niego nigdy nie zasługiwała, a teraz potwierdziłem tylko swoją opinię. Gwałtownie odwróciłem moją głowę w jej stronę.
- Nienawidzę tego idioty rozumiesz? Za to co ci zrobił!
- Opanuj się, bo coś nam zrobisz! Jedź dalej, ale mi daj wysiąść! - krzyczała w moją stronę. Znów spojrzałem na ulicę, a potem tylko huk, roztrzaskane szkło i krew. Widok Ani, która z ogromną siła uderzyła w deskę rozdzielczą. Poduszki otworzyły się po uderzeniu i wbiły nas w siedzenia, a potem tylko pociekły mi łzy i nastała ciemność...

TYDZIEŃ PÓŹNIEJ
Perspektywa Wiktorii

Od kilku dni żadnego telefonu od Ani. Kilka razy poszłam do ich domu, ale nikt nie otwierał. Dzwoniłam też do Jasia, ale on też bez sygnału. Wszystkiego co się stało dowiedziałam się od Remka, które od tamtego czasu nie widziałam. Zranił najważniejszą osobę w moim życiu i nie wiem jak w ogóle mógł jej to zrobić. Byli ze sobą od 2 lat, a on w jeden dzień wszystko zniszczył. Już wcześniej Ania żaliła mi się, że wokół niego biega mnóstwo fanek i często gdy są razem on tak po prostu odchodzi do osób z jego koszulkami. Moja noc z urodzin Remka zakończyła się w dość nietypowy sposób... Okazało się, że chłopak który mi się spodobał to Igor, którego znam już szmat czasu. Wypiłam kilka drinków i nie wiedziałam co się dzieje chociaż mówiłam Jasiowi, że jestem trzeźwa. Widać nie, bo poszłam z moim przyjacielem do łóżka. Do teraz nikt tego nie wie prócz mnie, ani jego i umówiliśmy się, że nikt się nie dowie. Po prostu głupio by wyszło, a nasz kontakt się urwał... często w swoim towarzystwie robiliśmy się czerwoni i od 4 dni go nie widziałam tak jak całej reszty.

Szłam po mieście jedząc loda, bo pogoda nadal dopisywała mimo rzadko występujących deszczy. Moje przemyślenia jednak wyrwał dźwięk telefonu. Numer Remka... niechętnie odebrałam (uśmiechnęłam się jednak, gdyż mogłam usłyszeć głos z naszej... dawnej paczki?)
- Czego chcesz - chłodno powiedziałam do dawnego przyjaciela. Jedyne co usłyszałam to jego spazmatyczny szloch.
- Remik, halo, jesteś tam? - zmartwiona miałam nadzieję, że w końcu coś powie.
- Przyjedź do szpitala... szybko! - krzyknął i nic więcej nie usłyszałam. Szybko złapałam taksówkę i podałam adres.






Perspektywa Igora

Przysypiałem na ciepłym i miękkim łóżku, gdy nagle dobiegł do mnie głośny dźwięk telefonu.
- Nie dadzą ludziom pospać po całym dniu pracy! - powiedziałem do siebie sięgając telefon z szafki nocnej obok mojego łóżka. Odebrałem gdy wyświetlił mi się "Remczak" na ekranie.
- Igor, przyjedź szybko do szpitala. Natychmiast! - szlochał do słuchawki mój przyjaciel. Potem tylko się rozłączył. Mamy jeden szpital w mieście, więc nie ciężko było mi wiedzieć do którego. Szybko wciągnąłem na siebie czarne spodnie i bluzę. Wybiegłem z domu wsiadając do auta i ruszając w stronę szpitala.


Po 15 minutach byłem na miejscu. Zapytałem pielęgniarki czy nie wie gdzie jest Remik. Wskazała pokój i piętro, więc ruszyłem windą.

To co ujrzałem na korytarzu wstrząsnęło mną. Na krześle siedział zapłakany Remek przy którym klękała Wiktoria. Prędko podszedłem do obojga przyjaciół.
- Ludzie! Co jest? - zapytałem patrząc na ich obojga.
- Ona... On... zabije go... albo sam zginie! - mówił dławiąc się łzami. Pierwszy raz widziałem, żeby płakał.
- Wiktoria? - zwróciłem się do dziewczyny. Chwyciła mnie za rękę i odeszliśmy od chłopaka.
- Jasiek i Ania mieli wypadek tydzień temu wracając z imprezy. Jaś dowiedział się, że Remek pocałował na oczach Ani dziewczynę. Przyśpieszył i uderzył w tir. Ania jest w śpiączce i leży z krytycznym stanem, a Jasiek jest po operacji. - w tym momencie spuściła głowę, a ja zamarłem. Nie widziałem się z nimi od tygodnia, ale nie sądziłem, że...
- Nie, nie nie nie nie! Oni nie mogą umrzeć. - wróciłem do przyjaciela i usiadłem obok niego. Wiktoria stała dalej i płakała pod ścianą cicho.



Perspektywa Remka

Moją głowę zadręczało milion myśli. Wszystko przeze mnie i ten alkohol! Jeśli jej się coś stanie to się zabiję, ale najpierw zniszczę Jaśka, który spowodował wypadek! Chociaż to ja byłem jego powodem... Przetarłem twarz rękoma i wstałem. Skierowałem się do pokoju gdzie leżała Ania. To co ujrzałem było moim największym koszmarem...
__________________________________________
WSTAWIAM PÓKI MAM WENĘ!

Może nie jakoś super długi (jak ktoś napisze, że krótki to osobiście przyjadę i pogadamy inaczej xD)

Zdecydowałam, że rozdziały będą pojawiały się co dwa dni zaczynając od dziś! W piętek wyjeżdżam i nie wiem czy będę miała czas na pisanie, więc ukaże się info :-)

wtorek, 28 kwietnia 2015

Rozdział 2

5 komentarzy:
Przecisnęłam się przez ludzi i znalazłam się przy Remku, który spojrzał mnie zdziwiony. dałam mu w policzek i odbiegłam. Już nie zwracałam uwagi na ludzi i przeciskałam się do wyjścia.

ROZDZIAŁ ZAWIERA PRZEKLEŃSTWA

Muzyka urwała się gdy wybiegłam z miejsca imprezy. Raz po raz potykałam się o kamienie rozłożone na podjeździe, a chodzenie po nich w szpilkach było nie lada wyzwaniem, ale dałam radę i doszłam do czarnego samochodu Jaśka. Oparłam się o bagażnik i chusteczką ocierałam oczy. Czemu ten cholerny telefon został w samochodzie?! Przemoczonym kawałkiem materiału otarłam ostatnie łzy. Na skórze poczułam krople wrześniowego deszczu, który wolnym krokiem zwiastował jesień. Weszłam niechętnie do sali i szybko udałam się do łazienki. W lusterku zobaczyłam czarne smugi na policzkach od makijażu. Szybko przemyłam twarz wodą i po ogarnięciu się, poszukałam Jasia wśród tłumu ludzie. Niestety pech chciał że wpadłam na doszczętnie pijanego Remika od którego odór alkoholu roznosił się po całym pomieszczeniu. Spojrzałam na niego z obrzydzeniem, a on nie trzeźwy rozłożył ramion w geście przytulenia. Ja jednak odsunęłam się od niego, a on popatrzył z pogardą. Poczułam się wtedy jak zwykła szmata.
- Myślałam, że jesteś normalny - powiedziałam do niego przekrzykując muzykę.
- Chodź dzie indiej... - mówił pod wpływem alkoholu nie wyraźnie urywając przy tym pojedyncze literki. Ruszyłam w stronę wyjścia a on razem ze mną.

Uderzyła mnie fala zimna bo dochodziła już 1 w nocy. Skrzyżowałam ręce i spojrzałam na Remka.
Na sam jego widok do oczu napłynęły mi łzy.
- Jak mogłeś mi to zrobić? Jak mogłeś być takim sukinsynem?! - wykrzyczałam mu prosto w twarz przez łzy. Nie traciłam jednak kontaktu wzrokowego, ale łzy zamazywały mi jego obraz. Nagle jakby wytrzeźwiał, stanął prosto i przeczesał włosy ręką. Usłyszałam jak przełknął ślinę i już chciał coś powiedzieć, ale usłyszałam krótkie:
- Sorry... - westchnął.
- Nie wiedziałam, że okażesz się tak podłym idiotą i nie stać cię nawet na łatwe przepraszam. Twoje sorry nic nie zmieni! - pchnęłam go rękoma i weszłam do sali zapłakana. Przy przekąskach stał Jaś i rozmawiał z Rafałem, którego znałam ze szkoły.


Perspektywa Jasia

Wśród tańczących ludzi wzrokiem znalazłem Anię całą zapłakaną. Przerwałem natychmiast rozmowę z Rafałem tłumacząc, że muszę iść do toalety. Ruszyłem szybko w stronę Ani i zaprowadziłem ją do wyjścia. Gdy uderzył mnie nocny chłód i poczułem krople deszczu na twarzy, dałem skórzaną kurtkę Ani.
- Nie trzeba Jaś. Proszę Cię tylko o jedno.. zawieź mnie do domu, błagam - otarła łzy ręką.
Skierowaliśmy się do mojego samochodu i ruszyliśmy.
- Co się stało? - zapytałem cicho Anię, która wpatrywała się w ulicę.
- Remek.. widziałam jak się całował z inną a kiedy z nim rozmawiałam, powiedział tylko "sorry" - przygryzła wargę i zmrużyła oczy. Zamurowało mnie... Zacisnąłem ręce na kierownicy i nic nie mówiłem. Wściekłość opanowała mnie całego. Czułem do niego niesmak, obrzydzenie... zawiodłem się na najlepszym przyjacielu.
- Gdzie Wiktoria? - spytała po chwili.
- Poznała jakiegoś chłopaka. Oboje byli na trzeźwo, więc nic nie powinno się wydarzyć - uśmiechnęła się do mnie. Zadzwonił nagle jej telefon. Spojrzałem kątem oka na wyświetlacz i ujrzałam "Remiek ♥" od razu się wkurzyłem i przyśpieszyłem. Przekroczyłem ograniczoną prędkość 60 km/h...
________________
Wiem, krótki, ale dużo wrażeń! :D
Blog się Wam spodobał przez co się bardzo cieszę. W następnym rozdziale pojawi się więcej Igora i Wiktorii. W komentarzach piszcie co ile mają się pojawiać rozdziały! :-)


niedziela, 26 kwietnia 2015

Rozdział 1

9 komentarzy:
KILKA DNI PO ROZPOCZĘCIU ROKU
Perspektywa Ani

Wpatrywałam się w książkę od matematyki, która leżała na blacie kuchennym. Wprost krzyczała bym w końcu odrobiła zadanie domowe. Jednym machnięciem ręki zrzuciłam ją na podłogę. Dziś mam zły humor! Wieczorem szykuje się impreza z okazji osiemnastych urodzin Remka, a ja naburmuszona i obrażona na cały świat, bo dziadek trafił do szpitala, a ja mam balować na urodzinach. Mam dużego doła i zajadam słodycze... Wstałam z krzesła barowego w kuchni i pokierowałam się na korytarz gdzie wciągnęłam na siebie trampki i płaszcz przeciwdeszczowy. 
~~***~~
Szłam przez park nie wiedząc co robić. Rodzice siedzą w szpitalu, a ja zbieram myśli. Nic jeszcze nie wiem i bardzo się denerwuję. Jedyne co mi powiedziano to, że zasłabł w pracy... Zrezygnowana opadłam na jedną z ławek i zaczęłam nucić jedną z moich ulubionych piosenek. Nie zdałam sobie sprawy kiedy zaczęłam śpiewać na głos, a ludzie przechodzący mi się przyglądali. Ktoś mi podarował nawet 5 zł.

Kiedy skończyłam usłyszałam ciche klaskanie. Zawstydziłam się nie co, ale nie powie - miłe uczucie. 

W końcu pokierowałam się do domu Wiktorii, który znajdował się tuż za parkiem. Droga zajęła mi z około pięć minut, bo szłam w powolnym tempie i robiłam zdjęcia liści i drzew. Kiedy w końcu doszłam, zapukałam w drzwi z ciemnego drewna.
Natychmiast w drzwiach znalazła się Wiktoria, która zaraz mnie wpuściła.
- Cześć - przytuliłam przyjaciółkę na powitanie.
- Hej! W co się ubierasz na dzisiejszą urodzinową balangę? - uśmiechnęła się szeroko ukazując szereg białych zębów. 
- Właściwie to nie wiem... - spojrzałam na buty, bo wiem co zaraz zrobi. Tak jak myślałam - pociągnęła mnie za rękę do swojego pokoju i wyciągnęła karton pełen sukienek. Dała mi śliczną sukienkę z czerwoną górą i białym dołem.  Do tego beżowe buty i bransoletkę, która idealnie prezentowała się z całym kompletem. Wiktoria natomiast założyła obcisłą niebieską sukienkę i złote buty z wyciętymi palcami.  Do tego dodała jeszcze kopertówkę. Wybieranie strojów zajęło nam przeszło godzinę. Nieźle się przy tym bawiłyśmy i mogłam zapomnieć o dzisiejszych nie przyjemnych zdarzeniach. Zbliżała się godzina 19, a o 21 zaczynała się impreza. Zadzwoniłam do Jasia.




Perspektywa Jasia

Obudził mnie dźwięk dzwonka telefonu. Niechętnie wyciągnąłem go spod poduszki i ujrzałem na ekranie "Anka ♥". Odebrałem prędko i zaspany powiedziałem
- Haloo? -
- Spałeś? - usłyszałam jej śmiech w słuchawce.
- Tak, ale to nie ważne. Chciałaś coś? - zapytałem zmieszany.
- Idziesz dzisiaj na urodziny Remika? - zapomniałem!
- Yyy... Tak, tak! - wyskoczyłem z łóżka i zastanawiałem się nad prezentem.
- ZAPOMNIAŁEŚ! - oburzona powiedziała do mnie... miała rację.
- Dobra ja kończę, bo muszę jechać po jakiś prezent. Podwieźć cię i Wiktorię? - zapytałem z grzeczności.
- Możesz wpaść zaraz. My też coś kupimy, haha, cześć! - rozłączyła się w słuchawce.



Perspektywa Remka

Od szóstej rano jestem na nogach bo dziś wielka impreza! Razem z rodzicami jeździmy z miejsca na miejsce i załatwiamy sprawy by wszystko było dopięte na ostatni guzik. Najbardziej boję się, że wyjdzie z tego jedno wielkie nic, a całe urodziny będą nieudane. Rodzice kupili alkohol i przekąski, a ja za własne pieniądze zapłaciłem za DJ i miejsce imprezy. Dodatkowe wydatki to atrakcje za które zapłacę pieniędzmi z osiemnastki. Nie wiem kiedy, ale wybiła godzina 19 i czas się szykować i rozstawiać jedzenie, picie itp.



Po półtorej godzinie wszystko było gotowa, a ja gotowy ukryłem się w korytarzy do którego nie mieli dostępu goście. Czekałem pół godziny, aż w końcu zaczęli zjeżdżać się goście. Nieco zdenerwowany po 20 minutach wszyscy się zameldowali a ja wyskoczyłem na salę, a DJ zaczął grać wybraną playlistę. Nieźle się wszyscy bawili, a ja zacząłem wyszukiwać Anię. Ciężko nie było, bo nie zaprosiłem wielu osób. Było to zaledwie ok. 100 osób w tym inni youtuberzy, znajomi i przyjaciele. Ku mojemu zdziwieniu znalazł się Maciek Musiał za co byłem mu bardzo wdzięczny.
Ujrzałem ślicznie ubraną Anię która stała razem z Jasiem i Wiktorią.
- Cześć! - ucałowałem Ankę, i przywitałem Wiktorię i Jaśka.
- Cześć, wszystkiego najlepszego! - przytuliła mnie Wiktoria.
- Sto lat sto lat mordo! - przekrzyknął muzykę Janek.
- Cześć, wszystkiego najlepszego, zdrowia, szczęścia i dobrych ocen i wszystkiego czego tylko dusza zapragnie! - pocałowała mnie Ania na co od razu się uśmiechnąłem. Poczułem, że ktoś podnosi mnie za nogi i ręce i niesie do stołu gdzie miałem dostać 18 razy ze skórzanego paska lub ręki. Ania jako jedyna uderzyła mnie delikatnie. Przytuliłem się do niej ciepło i zaraz dali mi procenty.

Po wypiciu kilku drinków zacząłem czuć się nie trzeźwo.. Nie wiem kiedy zacząłem tańczyć jak połamany na samym środku sali. Muzyka rozbrzmiewała, a ludzie tańczyli i skakali po całym parkiecie. Wokół mnie znalazło się kilka skąpo ubranych dziewczyn których teraz nie poznawałem, ale były bardzo ładne. Jedna ubrana w obcisłą czerwoną sukienkę przybliżyła się do mnie i położyła ręce na mojej szyi. "To tylko taniec..." powtarzałem sobie w myślach. Muzyka zrobiła się wolniejsza....

Perspektywa Ani

Kiedy głośna muzyka ustała i puszczony został wolny kawałek, postanowiłam poszukać Remka, bym mogła chociaż raz z nim zatańczyć. Opuściłam Jasia i Wiktorię i poszłam na środek parkietu.
Zobaczyłam Remika z dziewczyną, która wpiła się w jego usta namiętnie i że tak powiem... zaczęli się lizać. Nie wściekłabym się na Remka, gdyby nie fakt, że nie postanowił się od niej odsunąć tylko bardziej pogłębiał pocałunek. Do oczu napłynęły mi łzy, Przecisnęłam się przez ludzi i znalazłam się przy Remku, który spojrzał mnie zdziwiony. dałam mu w policzek i odbiegłam. Już nie zwracałam uwagi na ludzi i przeciskałam się do wyjścia.
_________________________________________
No to mamy rozdział 1 ♥

Mam nadzieję, że się spodoba ^-^

5 komentarzy = rozdział 2
© Agata | WS | 1, 2.